|
aaa4
| Dołączył: 04 Maj 2017 |
| Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/6
|
|
|
|
Sal wytrzeszczyl oczy i zagulgotal cos z oburzeniem, widac do glowy mu wczesniej nie przyszlo, ze mozna tak bezceremonialnie potraktowac Jego Karla Wysokosc. Mnie zas, powiem wam szczerze, tez jakos nie urzekla surowa prostota Mickowego planu, chociaz normalnie nie mialem nic przeciwko porzadnemu mordobiciu.
-Nie sadze, zeby to byl dobry pomysl. - Podrapalem sie po brodzie - jeden dzien z dala od sierzanta wystarczyl, zebym wyhodowal sobie niezgorsza szczecine - i szybko strescilem kumplom, czego sie dowiedzialem od nieznajomej znad stawu.
-Mnie sie i tak zdaje, ze trzeba po prostu porachowac kurduplowi kosci - upieral sie Mick po wysluchaniu moich rewelacji.
Zwyczajnie mi zazdroscil, bo spotkalem kobite jak sie patrzy, a jemu, nie przymierzajac, trafil sie w wiosce postarzaly dziobak.
-Nie walczyc - odezwal sie znienacka Snowy. - Nie z malym czlowiekiem.
Kiedy mowilem, czarny krecil sie na skraju polanki, niezobowiazujaco zbieral jakies suche patyki, cos tam dorzucal do ognia i ogolnie wydawal sie calkowicie niezainteresowany, a tu, popatrzcie, nie uronil ani sloweczka.
-Co ty, Snowy? - napadl go Mick. - Z malym to nawet przyjemniej.
|
